Tytuł: Ookami to KoushinryouAngielski Tytuł: Spice And Wolf
Odcinki: 13x24min
Gatunek: Przygodowy, Fantasy, Romans
Kraft Lawrence jest podróżnym kupcem. Wiedzie swoje spokojne, niezbyt zamożne życie. Marzy o otworzeniu własnego sklepu, dzięki czemu nie musiał by spędzać więcej czasu na podróżach w poszukiwaniu zarobków. Jednak wszystko zaczyna ulegać zmianie, gdy podczas jednej z swych podróż spotyka Horo. Boginię, która w swym pierwotnym wcieleniu jest wilkiem. Pragnie ona wrócić na północ, do pozostałych bóstw-wilków. Zabiera się wraz z Lawrencem, z który zgodził się zabrać dziewczynę.
Osobiście fabuła mnie urzekła. Nie była ona jakoś wypełniona dynamiką, zwykle akcja działa się w spokojnym tempie, jednak było w niej to coś. Wielu ludzi zapewne zastanowi się, co może być ciekawego w przygodzie kupca i jakiegoś bożka. Nawet mnie dopadła taka myśl z samego początku, jednak im dalej byłem, tym szybciej mijał mi każdy odcinek. Cały system handlu czy też nominałów. Ogólnie świat przedstawiony. To on nadaje tutaj idealnego klimatu. Dzięki niemu było widać, iż akcja dzieje się w bardziej zacofanych czasach.
Co do kreski to miałem mieszane uczucia. Była naprawdę przyjemna. Temu zaprzeczyć nie mogę. Nastawione na realia. Bohaterowie nie wyglądali zbyt sztucznie. Normalni ludzie (nie licząc Horo). Jednak momentami czułem te spadki w jakości. Czasami mniejsze, czasami większe, jednak je czułem. Tło również było dobrze przedstawione. Niezbyt szczegółowo, jednak w idealnym sposób, że odwracało uwagę od takich detali. Tło tam po prostu ma być i odgrywać swoją rolę. Robi to do czego zostało stworzone. Animacja nawet nawet. Ogólnie oceniam je naprawdę dobrze, patrząc na wiek tego anime. Te kilka lat potrafi wiele zmienić, jednak miało lepsza kreskę, niż wiele anime z obecnego roku.
Kocham muzykę z Ookami to Koushinryou. Tak przyznaję się. Kocham ją. I nie chodzi mi ani o opening ani o ending. Chodzi mi o ten cały soundtrack który występował podczas oglądania serii. Wpasowała się wręcz znakomicie do świata, który został nam zaprezentowany. Mógł bym powiedzieć, iż do takich czasów późnego średniowiecza. Ni to rycerze ni to wynalazki. A jeśli chodzi o opening to jest naprawdę dobry, jednak nie w moim stylu. Nie lubię takich smętnych utworów na początku. Ending jest natomiast strasznie wesoły. Śpiewanie o jabłkach zawsze na czasie.
Głównych bohaterów mamy dwóch. Oczywiście pojawiają się postacie poboczne mniej, lub bardziej ważne. Jednak muszę stwierdzić, że są one naprawdę dobrze zrobione. Lawrence to jedyna postać, do której trudno mi się przekonać. Już do pasterki który wystąpiła w 2-3 odcinków miałem większą sympatię, niż do niego. Osobiście dla mnie jest postacią mało barwną. Niby Widzimy go jako geniusza w handlu. Nieśmiały wobec Horo i momentami naprawdę odważny. Jednak nadal nie wiem co sądzić o nim. Jednak na ratunek przybyła nasza bogini. Horo (która w ludzkim ciele bardziej mi przypomina lisa niż wilka). Postać niezastąpiona i jedyna w swym rodzaju. Niby czasami zgrywa tsundere, jednak jest ona dla mnie bardzo sympatyczną postacią. Wie co chce robić i to robi. Jej humor i dogryzki są dla mnie ucztą.
Ja osobiście mogę polecić to anime. Nie wiem czy będziecie zachwycać się nim tak jak ja, jednak zawsze warto spróbować. Niedługo zabiorę się za drugi sezon, więc dowiem się, czy wykonali ją na tym samym stopniu. Osobiście mam nadzieje, że tak. A i pomimo tego, iż w gatunku jest "Romans", nie liczcie tutaj na jakieś otwarte związki. Występuje on tutaj, jednak jest on naprawdę ukrywany.



Komentarze
Prześlij komentarz
Arigatou gozaimasu ! ^^