Sobotnie rozmowy - Dzisiejsze anime

Dzisiaj wraz z Arucchim porozmawiam o dzisiejszych anime. Jaka jest różnica pomiędzy starymi anime, a dzisiejszymi? Czy ta różnica rzuca się w oczy? Ogólny temat o twórczości.


Okakura: Witam mojego gościa. Arucchi jest tu już stałym bywalcem. Zapewne nie wiesz zbytnio jak zacząć temat więc ja powiem tak. Czy zauważyłeś zmiany w jakości anime?

Arucchi: Zauważyłem i to dość drastyczne. Jako przykład mogę podać nawet obecny sezon wiosenny. Cierpi on na naprawdę poważną przypadłość - NIEDOBÓR POWAŻNYCH SERII! Jest ich ile... może ze 3 - 4? Nie więcej. Wszystko idzie w kierunku lekkich produkcji. 

Okakura: Właściwie zastanawia mnie jedna rzecz. W Japonii anime oglądają dzieci, młodzież i dorośli, a ja odczuwam to tak, że anime jakie my dostajemy jest coraz bardziej skierowane w młodszą widownię. Naprawdę ciężko teraz o dobrą serię. Zwykle jest to pospolity odmóżdżacz. Oczywiście również zauważyłem, że anime zaczyna cierpieć na brak oryginalności. Nie rozumiem czemu tyle dobrych mang nie dostaje swojej ekranizacji. Wolą za to wyprodukować jakieś anime gdzie cycki zasłaniają pół ekranu.

Arucchi: Przez to, że seria kierowana jest do młodszej widowni cierpi cała produkcja. Fabuła jest przedstawiana w banalny sposób, kreska traci na walorach artystycznych, a dialogi i postacie są proste, przewidywalne i schematyczne. Kogoś, kto wymaga więcej od anime ciężko czymś takim zadowolić. To prawda, nawet serie od których ostatnimi czasy oczekuje się dużo, np. Gokukoku no Brynhildr kończą jako wypełnione cyckami komedie. Przeraża mnie to, bo właśnie teraz kiedy wyrobiłem już sobie gust powstaje mało odpowiednich dla mnie serii.

Okakura: Nie mam nic przeciwko takim lekkim serią. Czasem trzeba odpocząć i obejrzeć taką. Ale ludzie! Bez przesady. Jeśli na te 30-40 emitowanych anime z 2-3 są oryginalne to raczej nie świadczy to o niczym dobrym. Cierpię na brak dobrych serii. To znaczy mam kilka w Plan to Watch, które są dobre, jednak są to starsze serie. I w tym właśnie ból.

Arucchi: Mnie właśnie to zniechęca do obejrzenia tych starszych. Nie mówię, że są złe. Wiadome jest to, że będą oryginalne, bo były tymi pierwszymi. Jednak oprawa graficzna. Mamy rok 2014, dlatego seria np. z 2002 roku nie będzie aż tak zadowalająca pod tym względem. Nasi japońscy przyjaciele powinni się nad tym poważnie zastanowić i pomyśleć o zadbaniu o swoją starszą widownię. Przecież nie wszyscy oglądający są dzieciakami albo wiecznie napalonymi fanami nienaturalnie wielkich piersi. 

Okakura: Nie grywałeś dużo w Mario na Pegasusie jak widać. Kreska to nie jest wszystko. Oczywiście od idealnych serii wymaga się wszystkiego, jednak różnica w wielu seriach nie jest aż tak widoczna. Ostatnio obejrzany przez Ciebie Darker Than Black. Seria z 2007 roku. Różnica 7 lat a kreska jest i tak na wysokim poziomie. Animacje walk są dobre. Więc tak naprawdę te starsze serie nie odbiegają tak bardzo z oprawą graficzną od tych dzisiejszych. Czasami mam wrażenie, że są one momentami lepsze.

Arucchi: Nie mówię, że kreska to wszystko. Po prostu gorsza oprawa graficzna mnie zniechęca. Często mam ochotę obejrzeć np. Teknomana - którego oglądałem w dzieciństwie i ledwo pamiętam, jednak właśnie grafika mnie zniechęca. Darker than Black to moim zdaniem jeden z nielicznych wyjątków. Baccano z tego samego roku ma kreskę na niższym poziomie niż on. Zresztą nie można go nazwać starym anime. Lata 2007-2008 to całkiem niedawno. Kreska może i nie odbiega, ale animacje i efekty specjalne, jeśli to tak nazwę bardzo się różnią. Jako przykład dajmy Fate/Stay Night. Jeśli porównamy je ze scenami, które pojawiły się trailerze do jego remeku widzimy ogromną różnicę. 

Okakura: Niedawno? Mieliśmy wtedy 11 lat. To trochę odległe czasy. Jednak ja momentami mam odczucie, że teraz anime robią jak gry. Ładna grafika o dupie marynie. Co mi z świetnej muzyki i ładnej kreski skoro fabuła anime jest prosta jak budowa cepa?

Arucchi: Dla mnie to niewiele. Stare produkcje to te, które powstawały, kiedy miałem 5 lat. Wydaje mi się, że trochę przesadzasz. Aż tak źle nie jest. Black Bullet i wcześniej wymieniane Gokukoku no Brynhildr są po prostu zniszczone zbyt dużą ilością głupiego/zboczonego komizmu. Ich fabuła jest całkiem interesująca i oryginalna, przynajmniej tak mi się wydaje. Nie spotkałem się jeszcze z anime opowiadającym o wiedźmach i kosmitach równocześnie. 

Okakura: Fabuła jest oryginalna, ale źle przedstawiona. O to mi chodzi. Nie miał bym nic do tych serii gdyby było powiedziane prędzej, że to komedia. Jednak gdy patrzyłem na samym początku nie widniała nigdzie taka informacja. Opis i trailer zapowiadał się obiecująco. Groza, tajemnica. Po prostu przedstawiają anime od złej strony. Powinno na samym początku poinformować że jest to komedia z elementami grozy.

Arucchi: Jednak w przypadku Black Bullet pierwszy odcinek był typową komedią, a kolejne były już o wiele poważniejsze z odrobiną komizmu. To mniej odpycha od anime niż kilka świetnych odcinków, a później totalny pogrom przez "płacenie cyckowego" w Gokukoku no Brynhildr. 

Okakura: Ale spójrz na to teraz z tej strony. One Week Friends. Oryginalna fabuła, specyficzna kreska! Czego chcieć więcej? Może jakiejkolwiek akcji? Sezon zimowy 2013 był odrobinę lepszy. Ja mam jedyną nadzieję teraz w sezon letni. Jeśli dostane znowu same serie dla młodszej widowni zdecydowanie przerzucam się tylko na czytanie mang.

Arucchi: To prawda, ten sezon jest kiepski, ale pojawiło się kilka poważniejszych serii. Nie oglądasz ich jednak, bo nie lubisz mecha. Ale M3 i Sidonia no Kishi nie mają w sobie ani grama komedii. Zdarza się czasem komizm, ale nie polega on na głupocie. Są to naprawdę dobre i oryginalne serie. Wiążę z nimi ogromne nadzieje co do tego sezonu. Wydaje mi się, że w sezonie letnim pojawiają się dobre produkcje. Światło dzienne ma ujrzeć K Project Movie, Psycho Pass 2, Kuroshitsuji - Book of Circus oraz Tokyo Ghul. Wiąże z nimi ogromne nadzieje i mam nadzieję, że się nie zawiodę.

Okakura: Moim jedynym ratunkiem w tym sezonie jest Selector Infected WIXOSS. O K Project się nie martwię, ale boję się o Psycho Pass 2. Co jeśli zniszczą tą serię? Tu się rodzi ta obawa tego sezonu. Oczywiście oczekuję też dobrej komedii. Jednak zaczęliśmy trochę zbaczać z tematu. Dragon Ball uczyło nas by nigdy się nie poddawać. W dzisiejszych seriach zdecydowanie brakuje tych nauk jakie mogło ze sobą nieś. Zwykle teraz jeśli jest taki shounen to chodzi tylko o naparzanie.

Arucchi: To prawda, drugi sezon zawsze jest groźbą zniszczenia anime. Tak jak to było z Chuunibyou demo koi ga shitai, czyli popularnym Syndromem Gimbusa. Jest ono również dobrym przykładem tego o czym mówisz. Pierwszy sezon poruszał jakieś głębsze wartości. Romans nie był tam ważny. Opowiadał o dziewczynie, która nie potrafi pogodzić się ze stratą ojca, która próbuje przebrnąć przez to na swój własny, oryginalny sposób. Drugi sezon o czym jest ? Romansie. Na dodatek beznadziejnym romansie. 

Okakura: Na 40 anime powstają z 2-3 perełki? To jest trochę smutne. Ile dobrych serii człowiek może przegapić, bo manga nie dostała zielonego światła? Czy naprawdę twórcy olewają sobie robienie seinenów?

Arucchi: Widocznie nasi japońscy przyjaciele nie są dostatecznie dojrzali na seineny i nie są one tam zbyt popularne. A my na tym cierpimy. Miejmy nadzieję, że chociaż te 2-3 dobre serie będą powstawać, a kiedyś może i więcej. Nadzieja matką głupców, ale warto ją mieć.

Okakura: Osobiście nie mam już nic do dodania. A ty?

Arucchi: Ja już też. Po ostatnich Sobotnich rozmowach mam dość.

Okakura: Więc dziękuję za rozmowę.

Komentarze