Będąc dzieckiem Murakami zakochał się w dziewczynce, którą nazywał Kurokoneko. Często się razem bawili, oglądali gwiazdy. Razem chcieli zobaczyć ocean. Pewnego dnia dziewczynka mówi chłopcu, że widziała kosmitów. Ten jej nie wierzy, więc Kuroneko postanawia mu ich pokazać. Po drodze niestety zdarza się wypadek i Kuroneko umiera. Murakami chodzi już teraz do liceum, jednak nadal o niej nie zapomniał. Wciąż śni o swojej przyjaciółce z dzieciństwa i obwinia się, że to przez niego umarła. Do jego klasy przenosi się nowa uczennica - Kuroha Neko. Wygląda ona identycznie jak jego przyjaciółka z dzieciństwa. Jej pojawienie się początkuje szereg dziwnych wydarzeń.
Seria od początku mnie zaciekawiła. Miała mroczny, tajemniczy klimat. Na dodatek ma tego samego twórcę co Elfen Lied - jedna z moich ulubionych serii. Wiadomo, czasem pojawiały się komiczne sceny, ale nie typowe dla gatunku komedii. Wiązałem z nią ogromne nadzieje, niestety wraz z odcinkiem czwartym zawiodłem się. Ale zacznijmy od początku.
Fabuła bardzo oryginalna i nadal nie do końca jasna. Wiedźmy? Kosmici? Więc w końcu zdolności paranormalne czy przybysze z kosmosu? A może oba jednocześnie? Kto wie, w kolejnych odcinkach na pewno się tego dowiemy. Na OST nie zwróciłem zbyt dużej uwagi. Jest średni. Jednak opening jest dość oryginalny. Nie jest to kolejna piosenka któregoś z zespołów czy artystów japońskich, którzy urzyczają swe utwory do oglądanych przez nas anime. Jest to podniosła, klimatyczna muzyka, bez jakiegokolwiek wokalu. Podoba mi się to. Kreska? Jest ładna. Nie jest wyjątkowa. W miarę klasyczna, realistyczna. Podoba mi się. Denerwuje mnie tylko cenzurowanie krwawych scen poprzez zacienianie obrazu. Aniamcje są płynne i miłe dla oka. Z bohaterami jest różnie. Nie są do końca schematyczni, jednak po obejrzeniu 4 odcinków już stają się dla nas przewidywalni. Chociaż, potrafią czasem nas zaskoczyć.
Fabuła bardzo oryginalna i nadal nie do końca jasna. Wiedźmy? Kosmici? Więc w końcu zdolności paranormalne czy przybysze z kosmosu? A może oba jednocześnie? Kto wie, w kolejnych odcinkach na pewno się tego dowiemy. Na OST nie zwróciłem zbyt dużej uwagi. Jest średni. Jednak opening jest dość oryginalny. Nie jest to kolejna piosenka któregoś z zespołów czy artystów japońskich, którzy urzyczają swe utwory do oglądanych przez nas anime. Jest to podniosła, klimatyczna muzyka, bez jakiegokolwiek wokalu. Podoba mi się to. Kreska? Jest ładna. Nie jest wyjątkowa. W miarę klasyczna, realistyczna. Podoba mi się. Denerwuje mnie tylko cenzurowanie krwawych scen poprzez zacienianie obrazu. Aniamcje są płynne i miłe dla oka. Z bohaterami jest różnie. Nie są do końca schematyczni, jednak po obejrzeniu 4 odcinków już stają się dla nas przewidywalni. Chociaż, potrafią czasem nas zaskoczyć.
Pierwsze 3 odcinki tego anime były niesamowite i trzymały poziom. Niestety czwarty epizod je zniszczył. Był przewidywalny, przypominał mi zwykłą komedię z elementami akcji i ecchi. W jednym momencie mnie zaskoczył, ale zakończenie z powrotem mnie zniechęciło do oglądania. Pomimo to dalej je oglądam. Wciąż mam w pamięci błędy odcinka czwartego, jednak mam nadzieję, że było to jednorazowe potknięcie się autorów. Mam nadzieję, że sceny takie jak ta w łaźni, która całkowicie niszczy klimat anime więcej się nie pojawiają. Ta, nadzieja matką głupców. Pomimo to polecam to anime. Jeśli nie może być wybitne to średnie, albo dobre będzie na pewno.
Komentarze
Prześlij komentarz
Arigatou gozaimasu ! ^^