Opinia o Toaru Hikuushi e no Koiuta

Tytuł: Toaru Hikuushi e no Koiuta 

Tytuł alternatywny: The Pilot's Love Song

Odcinki: 13

Gatunek: Akcja/Fantasy/Romans/Dramat


Tematyka: Wojsko/Życie szkolne/Lotnictwo 



Głównym bohaterem historii jest młody pilot Kal-el Albus, w rzeczywistości następca tronu imperium Balsteros Carl la Hire. W wyniku Wietrznej Rewolucji jego rodzina zostaje pozbawiona władzy i życia. On sam zostaje potajemnie przygarnięty przez Michaela Albusa - mechanika samolotów, który uczy go latać. Kal wraz z przybraną siostrą - Ari, dołącza do misji latającej wyspy Isla , której celem odnalezienie jest legendarnego Krańca Nieba. Na wyspie znajduje się również znienawidzona przez niego Nina Viento, która miała największy udział w Wietrznej Rewolucji.

Kolejne anime, które zacząłem oglądać wbrew sobie. Wojna? Typowy romans. God, to nie dla mnie. Tak właśnie myślałem. Ale sam nie wiem czemu postanowiłem zobaczyć pierwszy odcinek. Dupy może nie urywał, ale zainteresował mnie. Co zaszło pomiędzy Kal-elem i Niną Viento? O co chodzi z tym całym Krańcem Nieba? Pragnąłem odpowiedzi na pytania. Dlatego oglądałem to anime dalej. Pierwsze kilka odcinków było nużące. Wojna? Gdzie ta wojna? Romans, sielankowe życie, lekka otoczka tajemnicy. TYLE. Później zrozumiałem, że miało nas to przyzwyczaić do ogromnego grona bohaterów. I w sumie udało się to. Miałem wrażenie, że są to moi dobrzy znajomi. Dlatego w połowie serii, kiedy zaczęła się prawdziwa wojna nie obyło się bez łez.


Zacznę od fabuły. Jest naprawdę interesująca. Świat, w którym toczy się akcja jest bardzo interesujący i pełen tajemnic. Nie zostaje nam wszystko wyjaśnione. Stopniowo sami musimy poznać świat stworzony przez świętego Aldistę. Osobiście uwielbiam takie zabiegi w anime. Cała akcja skupiona jest wokół dwóch wątków - podróży do krańca nieba i miłości rodzącej się pomiędzy Clary i Kale-elem. Pomimo to mamy tu ogrom kolejnych wątków. Na szczęście nie są one zamotane. Stopniowo się rozwijają, później kończą, lub wręcz przeciwnie - pozostają nie zakończone. Daje to twórcom możliwości stworzenia kolejnego sezonu, co mnie osobiście bardzo by ucieszyło.


Bohaterowie są mocną stronę tej serii, tak jak fabuła. i chyba niestety ostatnią. Nie są schematyczni. Chociaż z początku mogą się tacy wydawać. Czasem są przewidywalni, nienaturalnym byłoby zaskakiwanie nasz w każdym momencie serii. Mamy zarówno przyjazne postacie, które nie sposób nie kochać jak i te gorsze. Nie zmienia to jednak faktu, że ci którzy zginą pozostawią w naszym sercu pustkę. Okrutne realia wojny. Pod wpływem zdarzeń bohaterowie ewoluują. To dobrze. Po tym wszystkim co przeżywają dziwne byłoby gdyby ich charakter pozostał niezmieiony. Największe zmiany widać oczywiście u głównych bohaterów - Clary i Kal-ela. Dziewczyna odnajduje w końcu w sobie siłę do kierowania swoim życie, a nie ciągłego wykonywania poleceń. Kal-el natomiast dojrzewa i staje się prawdziwym mężczyzną, nie beksą pragnącą niemożliwej do zrealizowania zemsty.


Muzyka stoi na średnim poziomie. Opening na początku nie przypadł mi do gustu, jednak z czasem jednak mi się spodobał. opening klasycznie nie podoba mi się. OST ? W sumie nawet już go nie pamiętam. Nie zapadł w moją pamięć zbyt dobrze. Widać nie był zbyt godny uwagi. Tak więc pomijając opening, który jest całkiem klimatyczny i pasuje do romansu, ale zdecydowanie nie wojennego anime, muzyka nie jest mocną stroną tej serii. 






No to teraz kreska. Sam nie wiem co o niej powiedzieć. Z jednej strony jest koszmarna. Brak dbałości o szczegóły, co w anime wojennym pełnym broni, samolotów itd jest trochę nie ma miejscu. Z drugiej strony bardzo pasuje do romansu. W sumie ma swój wyjątkowy klimat. Pierwsze cztery odcinki nie mogłem na nią patrzeć. Później jednak zmieniłem zdanie. Spodobała mi się. Nie wyobrażam sobie tego anime z inną kreską, bardziej szczegółową. Po prostu, ma ona swój urok. Z tłami jest różnie. Nieraz są koszmarne, jeszcze gorsze niż postacie i samoloty. Innym razem, zwłaszcza, kiedy widzimy Islę w całej okazałości wydają się całkiem przyjemne dla oka. Będąc jednak obiektywnym nie jest ona zaletą tej serii, a wadą. 

Jakie jest moje ogólne zdanie? Polecam to anime fanom romansów i dramatów, jednak nie fanom anime akcji i wojennych. To prawda, w połowie serii zaczynają się prawdziwe walki, śmierć bohaterów na linii frontu itd. Jednak nie jest to tutaj szczególne ważne. Pomimo trwających walka nadal najważniejsze są uczucia bohaterów. Najbardziej przeryczanym przeze mnie anime roku 2013 był Coppelion. Rok 2014 jak na razie jest rokiem Toaru Hikuushi e no Koiuta.











Komentarze